Uwielbiam dziergać. Ale największą przyjemność sprawia mi wykonywanie rzeczy z myślą o osobie, dla której jest ona przeznaczona. Jeśli istnieje duże prawdopodobieństwo, że dany projekt sprawi komuś radość, myślenie o tym jest najlepszą motywacją.
Dzisiaj chciałabym pokazać drobiazg wykonany dla sześcioletniej córki mojej przyjaciółki. Dziewczynka jest fanką pewnej różowej postaci z popularnej ostatnio bajki, z imieniem na P. Dlatego też postanowiłam udziergać dla niej gadżet godny małej elegantki - torebkę. Powstawała bez schematu, całkowicie z głowy. Na szczęście ta akurat postać nie jest bardzo skomplikowana, dlatego dość łatwo było mi ją odwzorować. Mimo to projekt musiał "dojrzeć" - włóczka leżała chyba z tydzień, zanim wymyśliłam, jak się do tego zabrać. Ale potem było już z górki, przynajmniej do momentu, kiedy trzeba było zrobić regulowany pasek. Nie miałam pojęcia, że tak trudno jest znaleźć odpowiedniej wielkości i koloru sprzączkę... Ostatecznie wykorzystałam elementy z mojej starej torebki, którą trzymałam właściwie nie wiem już po co.
Co do technikaliów: torebka powstała z trzech motków Yarnart Jeans. Robiłam z podwójnej nitki, bo chciałam żeby dzianina wyszła nieco sztywniejsza i taka "konkretna". Szydełko... Prawdopodobnie 3,5 mm, ale pasek zrobiłam 3,0 mm. Szczegóły (oczy i buzię) są z innych włóczek. No i do tego tzw "bezpieczne oczy", które musiałam spiłować, żeby pozbyć się ostrych końców. Na szczęście pilniczek do paznokci dał radę. No i, oczywiście, zamek - jego wszywania bałam się najbardziej, bo bardzo, ale to bardzo nie lubię szyć. Na szczęście wyszło mi w miarę ładnie i solidnie. Otwieranie i zamykanie torebki ułatwia zaś pompon przymocowany do zamka.
Komentarze
Prześlij komentarz