Ponczo z wozu, Adze lżej ;)

Tak więc nareszcie nadszedł upragniony dzień, kiedy to mogłam oddać ukończone już ponczo zleceniodawczyni. Wyszło ono takie:




Zrobione jest z włóczki o nieznanym mi składzie (zdobyczna, bez metki), choć ponad wszelką wątpliwość mogę stwierdzić, że zawiera ona w sobie moher, bo jest puchata i bardzo lekka. Z 0,5 kg włóczki udało się zrobić sweter na drutach (nie ja go robiłam, oczywiście, ja na drutach właściwie to nie umiem), ponczo i jeszcze pół motka zostało.

Ukończywszy ponczo, zabrałam się w końcu za mój pierwszy sweter na drutach, czyniąc przy tym spostrzeżenie, że na drutach z żyłką robi mi się znaczne łatwiej i wygodniej niż na zwykłych. Może to kwestia tego, że część "drutowa" drutów z żyłką jest krótsza i wygodniej się je dzięki temu trzyma, a dzięki żyłce robótka nie zwisa z boku, tylko na środku, podobnie jak przy szydełkowaniu.

W każdym razie muszę się pochwalić zrobioną już połową tyłu:



Sweter rośnie w oczach, więc mam nadzieję, że niedługo będę mogła go założyć. O ile, oczywiście, będzie nadawał się do pokazania ludziom. W końcu to moja pierwsza poważna robótka na drutach :)

Komentarze