Zastój

No i utknęłam ze wszystkimi robótkami.

Osoba, dla której robię ponczo, wyjechała i nie mam jak się z nią skonsultować odnośnie długości, czy robić jeszcze czy nie, więc na razie jest odłożone. Sweter zacznę dopiero jak skończę ponczo, tak sobie obiecałam, więc też na razie jest odłożony.

Dodatkowo, jak wyrzut sumienia, stoi u mnie na parapecie coś, co docelowo ma być pięknym obrusem na duży stół, który obiecałam Mamie. Na razie ma jakieś 70x70 cm, a ja nie mam jakoś weny, żeby się za niego wziąć.

W roli zapchajdziury występuje serwetka, której schemat ściągnęłam z internetu dość dawno temu, bo w pierwszej chwili wydał mi się dość pokręcony. Nie ściągnęłam zdjęcia serwetki, więc nawet nie wiem, jak to będzie wyglądać po skończeniu. Ale wkrótce się przekonam, bo wzór okazał się jednak nieskomplikowany.

A potem wrócę do obrusu. Powiedziałam, że zrobię go, zanim wyjdę za mąż, więc najwyższa pora się za niego zabrać, bo jest dość pracochłonny. Robię go z cienkiej Muzy 20 szydełkiem 0,7 mm, więc trochę to potrwa.

Dodatkowo opanowała mnie nieprzeparta chęć wykonania kilku kur na Wielkanoc, takich jak tu. Wiem, że do Wielkanocy jeszcze trochę czasu zostało, ale moja Mama od dwóch tygodni filcuje pisanki i zajączki, więc zrobił się już nastrój.

Życzcie mi powodzenia, bo jeśli tak dalej pójdzie, to nie wystarczy mi miejsca na parapecie do stawiania zaczętych robótek ;)

Komentarze